Po raz kolejny sporo wolnych miejsc pozostało w Rynku, przez lata jedynego miejsca Jarmarku Staroci i Osobliwości. Za to impreza „rozciągnęła” się w pobliskie ulice: pierwsze stoiska znajdują się już na wysokości Kościoła Łaski pod Krzyżem Chrystusa. Na ulicy 1 Maja i Konopnickiej tłok niemiłosierny, potęgowany jeszcze od czasu do czasu przez zmotoryzowanych, którzy brnęli samochodami przez tłum. Nad porządkiem czuwają strażnicy miejscy i policjanci. Zakłóceń – póki co – nie odnotowano. Wśród odwiedzających targ jest wyjątkowo dużo cudzoziemców, zwłaszcza niemieckich wycieczek.
XXXVIII Jarmark Staroci i Osobliwości zorganizowany przez Osiedlowy Dom Kultury formalnie zaczął się w sobotę, ale już wczoraj po południu zawierano pierwsze transakcje, a do Jeleniej Góry zjeżdżali kolekcjonerzy i wystawcy z różnych regionów kraju. Wielu z nich to ludzie, dla których handel „antykami” to sposób na życie, a z towarem docierają na podobne imprezy, których w wielu regionach Polski nie brakuje.
Jednak miłośnicy prawdziwych antyków z roku na rok oglądają coraz mniej przedmiotów, które chcieliby mieć w kolekcji. Wśród oferowanego towaru wiele jest bowiem zręcznie wykonanych imitacji, a tyczy to zwłaszcza mebli. Tu i ceny często przyprawiają o zawrót głowy, nic zatem dziwnego, że baczni obserwatorzy na kolejnych edycjach jarmarku widzą te same „cacka”, a zwiększa się tylko kwota, którą trzeba za to zapłacić.
Poza tym oferta wystawców zawiera mnóstwo wszelakich drobiazgów. Pudła fotografii wyciągniętych z dawnych albumów rodzinnych, klasery pocztówek i znaczków pocztowych, aparaty fotograficzne, maszyny do szycia, radioodbiorniki sprzed lat, obrazy (zarówno autentyki – w mniejszości, jak i kopii).
Na wielu kramach królują sakralia i krucyfiksy, na innych – bibeloty, porcelanowe figurki w stylu biedermeier, lalki i inne zabawki. W tej „branży” mnóstwo towaru wystawiają najmłodsi, którzy w ten sposób dorabiają do kieszonkowego. Spory wybór mają w tym roku sprzedawcy rozmaitych lamp, mniej jest dawnych zegarów.
Za to w obfitości pojawiły się niewidziane tu wcześniej różne rzeźby: naturalnej wielkości figury prosto z mieszczańskiego wnętrza z przełomu XIX i XX wieku, a nawet posąg lwa budziły zainteresowanie zwiedzających. Wystawiono też książki, głównie wyciągnięte z domowych archiwaliów. Nie zabrakło jednak chętnych do poszperania w tych księgozbiorach z nadzieją na wyłowienie „białych kruków”
Tymczasem rzucająca się w oczy część towarów nie ma nic wspólnego ani ze starociami, ani z osobliwościami. To okazja do promocyjnej sprzedaży urządzeń do obierania warzyw, odzieży, peruk, miodów, a także gorących potraw, których zapach rozciąga się nad całą jeleniogórską starówką. Do tego cygańska kapela i atmosfera kolorowego jarmarku gotowa. Klimatu wydarzeniu dodał także kataryniarz, pan Tadziu z Leszna. – To prawdziwa zabytkowa katarynka! Wesprzyjcie grosikiem ten zabytek! – nawoływał kręcąc korbą instrumentu sympatyczny i stylowo ubrany kataryniarz. Zabrakło jedynie małpy i papugi, symboli kataryniarskiego fachu, zastąpionych przez maskotki.
– Więcej tu oglądających niż kupujących. W zasadzie bardzo mało ludzi pyta o towar. Po prostu przyszli, aby pooglądać – powiedział Mirosław Turski, który przybył do Jeleniej Góry z północy Polski. Jarmark Staroci i Osobliwości potrwa do jutrzejszego wieczora. A jutro – jak zapewniają bywalcy – warto odwiedzić jeleniogórską starówkę zwłaszcza przed końcem imprezy. Wówczas bowiem łatwo „upolować” okazję: kupcy często obniżają ceny chcąc „pozbyć się” tego, czego nie udało im się sprzedać przed dwa dni.