- Na pytanie, co znajdowało się w wodzie rodzice otrzymali odpowiedź, że "mamy się nie martwić" – pisze nasza Czytelnika. - Ale pływają tam nasze dzieci i chyba jako rodzice mamy prawo wiedzieć, co jest w wodzie. Ponadto pomimo zamknięcia basenu w ubiegłym tygodniu, doszły nas słuchy, że woda w basenie nawet nie została wymieniona, a jedynie zalana ogromną ilością chemii (aż ciężko było wysiedzieć na trybunach, bo zapach był tak intensywny) - dodaje jeleniogórzanka.
Starszy asystent higieny komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Jeleniej Górze Joanna Kasjaniuk wyjaśnia, że obecnie nie ma przepisów prawnych, które określałyby normy jakości wody w basenach kąpielowych.
– Obecnie te przepisy są tworzone, dlatego my dbając o bezpieczeństwo dzieci i opierając się na własnym doświadczeniu, co miesiąc badamy poziom bakterii wskaźnikowych w tym basenie – mówi Joanna Kasjaniuk.
- Jeśli są one obecne, świadczy to o tym, że w wodzie jest za mało chloru, który chroni użytkowników przed przenoszeniem się bakterii z innych osób. Mimo badań wykonywanych raz w miesiącu, takich bakterii dotąd na tej pływalni nie wykrywaliśmy. W tym roku po raz pierwszy zdarzyło się to 3 grudnia. Wówczas poziom chloru wynosił 0,15 mg/l, a powinien wynosić około 0,5 mg/l. Dlatego zaleciliśmy, by zarządca basenu zamknął obiekt i popracował nad jakością wody. Z naszej strony nie było konieczności zalecania wymiany wody, bo tych bakterii wskaźnikowych zbyt dużo nie wykryliśmy - dodaje pracownica sanepidu.
Jak zapewniają pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Jeleniej Górze, drugie badanie wody, które przeprowadzono 9. grudnia bakterii wskaźnikowych już nie wykazało.
- Basen może być więc bezpiecznie użytkowany – mówi Joanna Kasjaniuk.